Powybijane okna, zapadnięte schody i ściany porośnięte bluszczem. Tak wyglądają niegdysiejsze sanatoria w Ckaltubo, do których zjeżdżali – na urlop zdrowotny obywatele całej Rosji. Od niemal 20 lat budynki stoją puste.
Table of Contents
Clkaltubo – Historia
Pierwsze łaźnie zostały otwarte w 1870 roku a w 1925 zbudowano pierwsze sanatoria i szpitale. Sześć lat później Ckaltubo zostało uznane przez rząd radziecki jako centrum balneoterapii i uzdrowisko. Po wojnie popularność miasteczka wzrosła, a w latach 80-tych Ckaltubo było jednym z najpopularniejszych ośrodków turystycznych w Związku Radzieckim, w ścisłej konkurencji z wieloma innymi kurortami rozsianymi po wybrzeżu Morza Czarnego.
W okresie powojennym tysiące do miasteczka przyjeżdzało tysiące ludzi ze Związku Radzieckiego, ponadto z Moskwy kursowały cztery pociągi dziennie.
Było to jedno z ulubionych miejsc wypoczynku Stalina.
W 19 hotelach i sanatoriach znajdowało się miejsce dla około 5000 kuracjuszy. Hotele umieszczono w formie okręgu otaczającego park, w którym znajdują się łaźnie i źródła termalne, w obszarze zwanym strefą balneologiczną. W okresie komunizmu „prawo do odpoczynku” zostało wpisane w rosyjską konstytucję, więc wyjazdy lecznicze i wizyty w SPA nie były czymś 'ekskluzywynm”
Podczas konfliktu gruzińsko-abchaskiego w latach 1992/1993 niektóre z opuszczonych wówczas hoteli i ośrodków wypoczynkowych były wykorzystywane do zamieszkania osób wewnętrznie przesiedlonych. Ponad 200 000 ludzi uciekło z separatystycznego regionu Abchazji, a 8 000 do 9 000 z nich otrzymało schronienie w Ckaltubo. Miało to być rozwiązanie tymczasowe, ale 25 lat później te prowizoryczne mieszkania stały się stałymi domami dla nowych pokoleń.
Hotel Shaxtiori
Najsłynniejsze z sanatoriów w Ckaltubo, ogromny budynek w stylu imperium stalinowskiego. W czasach ZSSRR Shaxtiori był prestiżowym miejscem pobytu. Byłby również niesamowitym miejscem do rozglądania się podczas naszej wizyty, jednakże został kupiony przez lokalnego milionera i dostęp do budynku jest mocno ograniczony. Metalowe ogrodzenia otaczają nieruchomość, a strażnicy mają obowiązek zapewnić, że żadna osoba nie przekroczy bramy. Plan polega na przywróceniu Shaxtiori do czasów świetności i ponownym otwarciu go jako luksusowego kurortu. Nieznana data otwarcia.
Sanatorium Iveria
Minęliśmy Shaxtiori zastanawiając się, czy podobną sytuację zastaniemy przy próbie wejścia do innych budynków. W odległości kilkudziesięciu metrów za pierwszym obiektem znaleźliśmy kolejny. Tym razem mieliśmy szczęście – co prawda, było ogrodzenie, ale nie było na nim żadnych komunikatów o zakazie wchodzenia na teren. Po przeciśnięciu się przez szparę w ogrodzeniu puściliśmy się biegiem do bocznego wejścia otoczonego łukami i kolumnami. Weszliśmy do środka.To było to! Znaleźliśmy sanatorium Iveria. Obiekt znany z Instagrama, Pinteresta i wszelakich wpisów dotyczących urbexu w Gruzji. Przed naszą podróżą nie mogliśmy znaleźć wielu informacji o opuszczonych kurortach w Ckaltubo, ale wciąż pojawiał się jeden obraz: wnętrze wielkiego starego budynku z okrągłym otworem w suficie. Przypuszczalnie „dziura” była wewnętrznym balkonem, który po zawaleniu się otaczającej balustrady, został po prostu… dziurą. Bez żadnych informacji o lokalizacji, uznaliśmy ją ją jako nasze 'must see’ w Ckaltubo. Misja zrealizowana 🙂
Podekscytowani wspięliśmy się na rozpadające się schody na wyższe piętra. Natknęliśmy się na ogromny pokój z ozdobnym sufitem i wysokimi, łukowatymi oknami, (prawdopodobnie była to jadalnia), a kiedy przechodziliśmy przez korytarze i zaglądaliśmy do pokoi gościnnych, znaleźliśmy obdrapane tapety i pełzający bluszcz. W porównaniu z wieloma opuszczonymi budynkami Iveria wciąż miała w sobie trochę życia. Usłyszeliśmy dźwięk i słuchaliśmy uważni, wiedząc że obiekt kilka lat temu został sprzedany za nieco ponad sto tysięcy dolarów amerykańskich. (stąd pewnie ogrodzenie i budka ochroniarzy).
Niestety, warunki nie stwierdzają, że inwestor zobowiązuje się zachować jakiekolwiek oryginalne elementy, co prowadzi do możliwości, że władze zadecydują o zburzeniu, a nie rewitalizacji obiektu.
Savane Hotel
Wracając na skraj parku, natknęliśmy się na hotel Savane. Nieco większy i znacznie bardziej zrujnowany niż Iveria. W środku nie znaleźliśmy kompletnie nic (poza starą walizką), a chodząc korytarzami mieliśmy wrażenie, że sufit zaraz spadnie nam na głowę. Jedynym dobrze zachowanym elementem obiektu jest jego główne wejście, przed którym odbywała się sesja zdjęciowa.
Hotel Gelati
W tym budynku nie wykonano żadnej konserwacji, ponieważ uciekający z Abchazji znaleźli w nim tymczasowe schronienie. W okresie powojennym wiele budynków w Ckaltubo przerobiono na tymczasowe domy dla uchodźców. Niektóre przetrwały lepiej niż inne, ale większość z nich jest zniszczona i zaniedbana.
W głównym holu natknęliśmy się na życzliwego mieszkańca, który opowiedział nam o historii budynku.
Łaźnia nr 5
W parku miejskim wybudowano kompleks składający się z kilku łaźni. Łaźnia nr 5 znajduje się przy jednej z głównych parkowych alejek. Do budynku można swobodnie wejść, dlatego znajdują się tam ślady obecność tutejszej młodzieży.
Łaźnia nr 8
Ukrytą w głębi parku łaźnię znaleźliśmy przypadkiem, korzystając ze starego drogowskazu z napisem 'Balneotheraphy’.
wikipedia
Balneoterapia – dział fizjoterapii zajmujący się zabiegami rehabilitacyjnymi wykorzystującymi wody lecznicze,w różnych temperaturach, peloidy i gazy w celu leczenia schorzeń pacjenta. Stosowany między innymi przez Hipokratesa.
Zaprojektowany na planie okręgu budynek posiada w środku promieniście ułożone „wanny”, a ściany zdobią malowidłami nawiązującymi do fauny i flory.
Hotel Tbilisi
Zlokalizowany w pobliżu centrum miasta i łaźni hotel Tbilisi był popularnym miejscem pobytu. Dziś jest jedną z garstki nieczynnych hoteli w Ckaltubo, w których przebywają osoby wewnętrznie przesiedlone. W tym obiekcie osoby przesiedlone mają znacznie lepsze standardy życia niż w innych tego typu obiektach (jest tu prąd, a wielu mieszkańców korzysta z odbiorników telewizyjnych). Aby nie przeszkadzać mieszkańcom, przeszliśmy się jedynie dookoła budynku.
Hotel Medea
,,Imponujacy” to najlepsze słowo opisujące ten obiekt. Medea to jeden z najpiękniejszych (a może nawet najpiękniejszy) budynek w Ckaltubo. W trakcie naszej eksploracji przed budynkiem przebywała gruzińska para (robiąc sobie sesję zdjęciowa z samochodem). Po ich odjeździe mogliśmy spokojnie zwiedzać hotel. Główne wejście i taras robią niesamowite wrażenie. Efekt „wow”, na widok wejścia, z jego oszałamiającym niebieskim sufitem i marmurowymi kolumnami, gwarantowany. Po głównej części można się swobodnie poruszać, skrzydła hotelowe zaadaptowano na mieszkania. W związku z z tym zwiedziliśmy tylko ogólnie niedostępna część, aby nie przeszkadzać mieszkańcom.
Hotel Metalurgi
Naszą uwagę przykuła brama, którą zauważyliśmy idąc drogą. Na horyzoncie majaczyła bryła dużego budynku. postanowiliśmy podejść bliżej,ale nie było to takie proste. Bramę zagrodzono prowizoryczną barykadą z gałęzi i drutu kolczastego. Droga pod górę stanowiła mieszaninę podmokłej trawy i błota, którego nie dało się pokonać. Cofnęliśmy się, jednak nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie dotrwali do celu. Kilkadziesiąt metrów dalej udało nam się bardziej przystępną (wydeptaną przez wypasające się nieopodal krowy) ścieżkę. Budynek jest w całkiem dobrym stanie, dlatego większość pokoi przekształcono na mieszkania. Słychać było śmiech i odgłosy zabawy dzieci, dlatego nie podchodziliśmy zbyt blisko aby nie przeszkadzać mieszkańcom.
W mieście jest bardzo dużo większych i mniejszych opuszczonych budynków . Niektóre z nich znajdują się przy głównych drogach i stanowią element miejskiego krajobrazu, innych trzeba poszukać (lub natknąć się na nie przypadkiem).
Mimo starań i nowych inwestycji poczynionych przez władze, droga do przywrócenia świetności miastu wydaje się być bardzo długa. Obecnie jest to raczej miejsce dla fanów eksploracji opuszczonych miejsc, niż dla zwykłych wczasowiczów.