Pod koniec naszej podróży po Wietnamie zadaliśmy sobie pytanie: 'Spływ Mekongiem czy trekking w Sa Pa?”. Po chwili znaliśmy odpowiedź, a następnego dnia z samego rana pakowaliśmy się do łódki by podziwiać wschód słońca nas największą rzeką w Wietnamie.
Jedną z zalet wycieczki do delty Mekongu jest odwiedzanie małych przemysłów chałupniczych, którymi zajmują się mieszkańcy regionu. Znana jako Miska Ryżu, delta jest cały czas źródłem żywności dla tej części regionu. Podczas gdy pola ryżowe wymagają minimalnej uwagi między sadzeniem a zbiorami, ludzie inne aktywności wymagają większego zaangażowania. Skomplikowana sieć dróg wodnych to łatwe szlaki transportowe do dostarczania towarów – wszystko, od od żywności, poprzez pamiątki na materiałach budowlanych kończąc powstaje w Delcie.
Table of Contents
Wietnam – spływ Mekongiem – organizacja
Spływ rzeką to jedna z dwóch najpopularniejszych atrakcji w okolicach Ho Chi Minh (druga to tunele Cu Chi). Masa biur podróży oraz hoteli w okolicy (nie tylko w samym HCMC) oferuje tego rodzaju atrakcje. My swoją wycieczkę wykupiliśmy w Guest Housie w Can Tho. Cena (ok. 70 zł za osobę) obejmowała transport do przystani, dwa pływa jace markety, postoje w fabryce makaronu ryżowego, małych przybrzeżnych miejscowościach, posiłek i przekąski (za obiad sami musieliśmy dopłacić). Powrót do hotelu po skończonym spływie – też na własną rękę.
Wietnam – spływ Mekongiem – Targ Can Rai
Największy pływający market w delcie Mekongu – Cai Rang – znajduje się zaledwie 6 km od Can Tho. Najlepiej pojawić się tu z samego rana (my byliśmy koło 5.00!). Nie tylko unikniemy tłumów turystów (często na większych i mniej zwrotnych łodziach) ale także będziemy mieli większy wybór towarów.
Budzące się słońce pięknie oświetla dziesiątki łódek. Zapach świeżych owoców i feeria barw działają na nasze puste brzuchy. Ponoć mieliśmy mieć śniadanie, ale jak widać nie tutaj… Zniecierpliwieni podziwiamy kolory, wąchamy zapachy i słuchamy nawoływań sprzedawców.
Chyba trafiliśmy na sezon ananasów, bo 90% asortymentu na łodziach stanowiły właśnie ananasy.
Can Rai jest nastawiony na sprzedaż hurtową, wiec przed zakupem warto się dopytać sprzedawcy (co i czy w ogóle) jest sprzedawane detalicznie.
Wietnam – spływ Mekongiem – Targ Phong Diem
Mniejszy targ – Phong Dien – już na pierwszy rzut oka znacznie się różni od tego, co widzieliśmy przed kilkudziesięcioma minutami. Jest tu mniej łodzi z napędem silnikowym,a więcej stojących łodzi wiosłowych, których właściciele, poza handlem, oddają się życiu towarzyskiemu.
Jest tu znacznie mniej towaru (który jest sprzedawany tylko detalicznie). Kupujemy trochę owoców na później (ananasa też) i czekamy na więcej atrakcji. Słońce zaczyna przygrzewać, więc na naszych głowach pojawiają się typowe wietnamskie nakrycia głowy (przydałby się jeszcze drink z palemką i relaks w pełni).
Wietnam – spływ Mekongiem – fabryka makaronu
Dwa wspomniane wyżej targi to tylko niektóre atrakcje naszej wycieczki. Dla mnie (jako osoby lubiącej gotować) najfajniejsza była możliwość zobaczenia, jak powstaje prawdziwy azjatycki makaron.
Do produkowanej na miejscu mąki ryżowej czasami dodaje się skrobię z tapioki w celu wytworzenia lepszych makaronów. Po dodaniu wody ciasto zostawia się na specjalnym materiale naciągniętym na parujący garnek. Z pozostałych przy produkcji mąki łusek ryżowych powstaje paliwo, którym podsyca się ogień.
Gdy ciasto wyschnie, za pomocą specjalnego narzędzia przenosi się je na słońce do ostygnięcia. Następnie, kiedy arkusze są już prawie suche, są cięte maszynowo na makaron.
Szkoda, ze nie można było zabrać własnoręcznie wyprodukowanego makaronu na pamiątkę ;<
Wietnam – spływ Mekongiem – mniej turystyczna część
Po typowych dla tego regionu turystycznych atrakcjach przyszedł czas na spływ odnogami Mekongu. Mętna woda, wąskie kanały i pełno dzikiej roślinności, były świetnym odpoczynkiem od tego gwaru i słońca, które towarzyszyły nam od samego rana. Taki sielski krajobraz nie szedł jednak w parze z brakiem atrakcji! Pierwszą atrakcje – samą w sobie – stanowiła nasza trasa. Piękne, wąskie kanały, pełno roślinności, odgłosy natury… Tylko ta woda jakaś taka mętna… A w tej wodzie – wielkie węże. O czym przekonaliśmy się , jak tylko – zachęceni przez naszą przewodniczkę wyszliśmy na ląd. A tam… osada, ludzie i wielkie (na szczęście martwe) węże z gatunku dusicieli. Jeden z nich był w trakcie oskórowania połączonego z patroszeniem (żeby mieć co zjeść, i mieć w co się ubrać ;p). Przez dalszą część wycieczki nie mogłem pozbyć się niemiłego wrażenia, że takie bydle może znajdować się pod moją łódką.
Jak się później okazało – nie tylko ja czułem się nieswojo. Podczas drogi natknęliśmy się na inną łódź, która utknęła w zaroślach… Nie było odważnego, aby wejść do wody i naprowadzić łódkę na właściwy tor 🙂
Wietnam – spływ Mekongiem – wrażenia
Po siedmiu godzinach niewątpliwych atrakcji przyszedł czas na szybki (aczkolwiek niezbyt smaczny) posiłek i powrót do bazy. Zupa, przypominająca w smaku zwykła zupkę chińską z paczki, mimo, niezbyt wysokiej ceny pozostawiła niesmak… Mimo tego drobnego mankamentu, cała wyprawę możemy uznać za udaną. A dla tych, którzy wybierają się do Wietnamu – pamiętajcie, spływ Mekongiem to 'must do’ (taki sam, jak w Paryżu selfiaczek z Wieżą Eiffela.
Poza wątpliwymi walorami kulinarnymi, mieszanka pięknej natury, kolorów, zapachów, dźwięków i różnorodności kulturowej jest tak ciekawym doświadczeniem, że sami chętnie byśmy to powtórzyli.