Mówi się, ze co kraj, to obyczaj. I w każdym kraju sa rzeczy inne od tych, do ktorych przywyklismy żyjąc w Polsce. Czasami są to rzeczy, które są widoczne na pierwsyz rzut oka, innym razem – deale, ktore pojawiają się dopiero po dokładnym przyjzeniu się tmatowi. Przed Wami zbiór faktów, ktore zaskoczyły mnie w Krolestwie Niderlandów (część pochodzi z okresu studiów 2014/2015, część z chwili obecnej).
Table of Contents
1. Życie na pokaz
W Polsce mamy żywopłoty, parawany, firanki, zasłony – innym słowem strzeż/my prywatności jak tylko się da. Holendrzy mają odwrotne podejście. Duże okna w domu zazwyczaj są niczym nie przysłonięte i idąc ulicą można zobaczyć, co sąsiad je na obiad i jaki serial namiętnie ogląda sąsiadka. Normą jest też wychodzenie przed dom na kawę (nawet w środku miasta przy drzwiach stoją ławeczki i stoliki, przy których Holendrzy delektują się poranną kawą. Normą jest też łapanie słońca na chodniku – kocyk przed dom, olejek z filtrem i relaks… Tylko przechadzanie mają wtedy mały problem z płynnością poruszania się…
2. Dzielenie się szczęściem
Kolejna część holenderskiego ekshibicjonizmu. Masz urodziny? urodziło ci się dziecko? Bierzesz ślub – niech wszyscy o tym wiedzą! Solenizantowi zazwyczaj składa się życzenia w formie kolorowych malunków na chodniku – częśto do tej roboty zaprzęgani są najmłodsi, którzy od samego rana rysują na chodniku różne dekoracje, aby solenizant, który wyjdzie przed dom na poranną kawę zobaczył życzenia. Dziecko i ślub to trochę wyższy kaliber. Tu, poza rysunkami na chodnikach pojawiają się inne dekoracje – w zależności od tematu pojawiają się plakaty, dekoracje i oczywiście napisy w oknach (nie zasłoniętych firankami)
3. Każdy zna angielski.
Niby nic dziwnego, ale… Są takie kraje w Europie w ktorych cięzko się porozuieć w języku Szekspira (mowię to np. o spytaniu się przechodzia o drogę/przystanek autobusowy/atrakcję turystyczną). W Niderlanaach Angielski zna prawie każdy (95 % społeczeństwa) od obsługi w urzędzie/dworcu/banku na kasjerce z supermarketu skończywszy. Psatrząc na to, ilu expatow/emigrantów/uchodźców żyje w Kraju – ten fakt znacznie ułatwia sprawę.
4. Rowery, wszędzie rowery
Pmiętam swoją pierwszą wizytę w Amsterdamie. I to ze cudem uniknęłam rozjechania przez rozpędzoną kobietę gdzieś niedaleko placu Dam. Rowery są tu wszędzie, a rowerzyści mają większe prawa niż reszta społeczeństwa.
5. Język
Jak już wspominałam – każdy zna tutaj angielski, ale jednak oficjalnym językiem jest niderlandzki. Wypadkowa połączenia francuskiego, angielskiego i niemieckiego (ok 75 procent słów jest zapożyczonych z innych języków). Według specjalistów jest też najłatwiejszym językiem do nauczenia dla osób mówiących po angielsku (ze względu na duże podobieństwo obu).
Ciekawostka: Poza krajem, po jeżyk niderlandzki jest używany w m. in. w Belgii, Indonezji, Surinamie, na Aruba i Curacao.
6. Tutaj nic się nie marnuje
Masz coś niepotrzebnego? Zamiast wyrzucać, mieszkańcy Niderlandów wolą oddać. I nie ważne czy jest to stara kanapa, czy butelka wina – niepotrzebne w domu rzeczy wystawia się przed dom (i wiem z doświadczenia że długo tam nie stoją :).
7. Tutaj nic się nie marnuje II
Ze względu na małą powierzchnię kraju i dużą liczbę mieszkańców ciężko jest znaleźć miejsce na nowe inwestycje budowlane. Laicyzacja społeczeństwa (0,5 % praktykujących) spowodowała, że 1/5 kościołów została przekształcona w różne budynki użyteczności publicznej (od biblioteki, poprze second – hand, na restauracji i siłowni kończąc).
O czym wiedzieliście, a co Was zaskoczyło?