To był impuls, to kupno biletu. Chyba najbardziej „yolo” bilet, jaki kupiłam. Bo miałam ochotę gdzieś polecieć, a tam nie byłam, bilet był tani, nocleg też, no i jakoś tak wyszło. I postanowiłam sobie, że nic mi nie stanie na przeszkodzie, żeby ten Dublin zobaczyć!
Dublin ma ciekawy, energiczny vibe, tłoczne uliczki są zbalansowane parkami i skwerkami. Można iść na spacer wzdłuż Liffey, można poczytać książkę w parku albo odwiedzić jedno z muzeów. Wieczorem obowiązkowo wizyta w jednym z lokalnych pubów z tradycyjną irlandzką muzykę na żywo. Nawet jeśli masz tylko jeden dzień, miasto oferuje wiele do zobaczenia i przeżycia. W tym wpisie zabiorę Cię w podróż po najciekawszych atrakcjach, darmowych muzeach, opowiem o lokalnych legendach i zakończymy dzień w typowym irlandzkim pubie!
Table of Contents
Dublin: atrakcje w 24 godziny – plan zwiedzania dzień 1 & dzień 2
Przyleciałam do Dublina w południe (Dublin Express, € 12 za bilet w dwie strony), a już godzinę później byłam w hostelu. Czasu niewiele, więc skupiłam się na (darmowych) atrakcjach, które najdobitniej pokażą mi miasto, jego historię i klimat. . Gotowi na pełne wrażeń 24 godziny w Dublinie – bez wydawania ani centa na bilety?
Dublin atrakcje – zwiedzanie dzień 1
Godzina 14:00 Trinity College & Dublin Castle
Zaraz po zameldowaniu się w hostelu (i naładowaniu telefonu) ruszyłam do Trinity College Dublin. Ten najstarszy uniwersytet w Irlandii, założony w 1592 roku na polecenie królowej Elżbiety I, pełen jest zabytkowych budynków i tajemniczych zakątków.
Spacerując po dziedzińcu, miałam wrażenie, jakby czas się zatrzymał. Chciałam odwiedzić uniwersytecką Bibliotekę i Book of Kells, ale były w remoncie. Usiadłam na trochę na ławce z moją własną książką (chociaż to nie było Oscar Wilde) i chłonęłam atmosferę miejsca.
15:30 – Temple Bar: klimatycznie tu!
Kolejny przystanek to Temple Bar – kulturalne serce Dublina. Miejsce, które teraz słynie z tętniących życiem pubów i kolorowych fasad, kiedyś było portową dzielnicą. W XVIII wieku znajdowały się tu magazyny i doki, a dzielnica miała złą sławę (bo marynarze i alkohol = kłopoty). . Dopiero w latach 90. ubiegłego wieku zaczęto inwestować w rewitalizację tej części miasta, przekształcając ją w kolorowe miejsce sztuki i kultury.
Spacerując po brukowanych uliczkach, można trafić na ulicznych muzyków grających tradycyjną irlandzką muzykę i odkryć całe mnóstwo murali. Nawet bez wchodzenia do pubu, sam klimat i atmosfera miejsca robią robotę. A kolorowe budynki, które odżyły dzięki malunkom na elewacjach przypominają, jak sztuka może odmienić oblicze miasta.
16:00 – Garden of Remembrance i Hugh Lane Gallery
Z Temple Bar uciekam szybko (ale już wiem, że wrócę tu wieczorem) do Garden of Remembrance – miejsca poświęconego pamięci tych, którzy walczyli o wolność Irlandii. Na środku ogrodu znajduje się rzeźba przedstawiająca dzieci z mitologii irlandzkiej, znane jako Children of Lir.
Galerie sztuki to jeden z moich 'must see’ w odwiedzanych miejscach. W Hugh Lane Gallery, oglądałam The Francis Bacon Studio, przeniesioną tu dokładnie tak, jak wyglądała w Londynie.
Ciekawostka: Wnętrze studia zachowano w najdrobniejszych szczegółach, z bałaganem i farbą na podłodze. I to wszystko za darmo!
18:00 – jeszcze więcej street artu
Wieczór to idealny moment na odkrywanie dublinskiego street artu (murale z innych miast pooglądasz tutaj). Spacerując po mieście, natrafiałam na kolorowe murale i graffiti, które tchną życie w boczne uliczki. W Dublinie sztuka uliczna to prawdziwa galeria na świeżym powietrzu. Jednym z moich ulubionych odkryć był U Are Alive Mural, który pojawia się nagle za rogiem, przypominając, żeby cieszyć się chwilą. Warto spojrzeć też na prace lokalnych artystów, którzy swoje przesłania wplatają w krajobraz miasta.
20:00 – Language Café i wieczór w pubie
Mówiłam, że wrócę do Temple Bar? Mówiłam i wróciłam (razem z dziewczynami poznanymi w hostelu). Trafiłam na Language Café, czyli event, który pomaga osobom nauczyć się języka przez rozmowę z lokalsami. Dużo śmiechu, trochę irlandzkiej kultury z bliska (nawet namacalnie, jeżeli liczyć pintę Guinessa), fajna atmosfera i irlandzka muzyka na żywo. Czy tak nie wygląda wieczór idealny?
Dublin atrakcje – zwiedzanie dzień 2
08:00 – Śniadanie w hostelu i poranny spacer
Dzień rozpoczęłam od (darmowego❤️ ) śniadania w hostelu. Mocna kawa i tosty, pożegnanie z dziewczynami i idę zwiedzać dalej. Spacer po okolicy – obserwacja, jak miasto budzi się do życia. Przeszłam się po O’Connell Street, podziwiając monumentalne The Spire – stalowy monument, który stał się jednym z symboli nowoczesnego Dublina. Ciche uliczki wczesnym rankiem i poranne światło sprawiły, że Dublin nabrał zupełnie innego, spokojniejszego charakteru. Po drodze do Muzeum mijam King’s Inn, idę zobaczyć 'Głodne drzewo”. The Hungry Tree to stary, ogromny platan, który powoli pochłania ławkę, jakby chciał ją zjeść! Ławka jest już częściowo „wchłonięta” przez drzewo, a całość wygląda jak scena z magicznej opowieści.
10:00 –Spaceruję dalej. Z parku do parku KIng’s Inn+ Merrion Square
Po odwiedzeniu The Hungry Tree, przyszła pora na kolejny park – Merrion Square. Mowię „Siema” do pomnika Oscara Wilde i czytam wykute w kamieniu cytaty.
10:30 National Museum of Ireland i powrót na lotnisko
Łyk historii na koniec. Bo lubię historię i muzea. A tutaj mamy miks. Wystawy o historii Irlandii – od czasów prehistorycznych po współczesność. Największe wrażenie zrobiła na mnie kolekcja Bog Bodies – mumii znalezionych na irlandzkich torfowiskach, które zachowały się przez setki lat. To okno do przeszłości, które pokazuje, jak wyglądało życie w Irlandii tysiące lat temu.
W samo południe czas na lotnisko. Do domu, odpocząć. Planować kolejne podróże.
Jeśli planujesz wizytę w Dublinie, pamiętaj – najlepsze rzeczy w życiu są za darmo, a Dublin oferuje je na każdym kroku, od parków pełnych zieleni, przez kolorowe murale po przyjazne rozmowy przy pincie Guinessa!
Dobra. Wszyscy wiemy, że nie ma nic za darmo. W rolce „cała prawda” o kosztach wyjazdu.