Wiedeń w jeden dzień.

wiedeń w jeden dzień

„Szanowni państwo, witamy na pokładzie. Dzisiejsza trasa to Warszawa, Łódź, Katowice, Wiedeń, Bratysława”.Plan był prosty – wysiadam w Bratysławie. Ale kiedy Flixbus zatrzymał się w Wiedniu, coś mnie tknęło. Rzut oka przez okno, szybkie sprawdzenie, gdzie dokładnie jestem… i zanim zdążyłam się zastanowić, już stałam z plecakiem na przystanku, kilka godzin wcześniej niż powinnam, w zupełnie innym mieście.

Nie miałam noclegu, planu, ani konkretnego powodu. Po prostu wysiadłam. Bo mogłam.
I właśnie za to lubię podróże – kiedy pozwalasz sobie zejść z wyznaczonej trasy i zobaczyć, co się wydarzy, jeśli na chwilę puścisz kontrolę.

Wiedeń w jeden dzień – godzina 6.00

Wysiadam z FlixBusa i pierwsze, co robię, to próbuję ogarnąć, gdzie ja właściwie jestem. Serio, nie mam pojęcia, w którą stronę iść, bo przecież tego miasta w ogóle nie było w planie. Jest jeszcze ciemno, cicho, a ja z lekkim zaspaniem i głodem szukam jakiegoś punktu zaczepienia.

I wtedy przypominam sobie moją małą tradycję – McDonald’s o poranku w nowym kraju. Zawsze sprawdzam, co mają w menu, bo w różnych krajach bywają różne opcje śniadaniowe. 

Zamawiam kawę, coś na ciepło i siadam przy oknie. To ten moment, kiedy łapię oddech, ogarniam mapę i układam w głowie plan: co chcę zobaczyć, gdzie dojść pieszo, a gdzie podjechać. Wiedeń mnie trochę zaskoczył, ale właśnie dlatego warto było wysiąść wcześniej.

Wiedeń w jeden dzień – godzina 7:30 

Wiedeń w jeden dzień

Kupuję bilet i wsiadam do pociągu w stronę Schönbrunn. Wszystko bezproblemowo – dworzec jest dobrze oznakowany, biletomat ogarniesz bez stresu, a jak czegoś nie wiesz, zawsze znajdzie się ktoś, kto podpowie.

Wiedeń w jeden dzień – godzina 8:30

Wiedeń w jeden dzień

Wysiadam z pociągu i ruszam dalej pieszo. Wąskie uliczki prowadzą mnie przez cichą, spokojną okolicę. Po drodze przystaję w parku – chwila na oddech, kawałek ławki i ten moment, kiedy po prostu rozglądasz się dookoła. Urocze kamieniczki, bruk pod stopami, gdzieś po lewej niewielka fontanna i zieleń, która otula całą przestrzeń.

Schönbrunn
Schönbrunn

W pewnym momencie zieleń się kończy. Patrzę przed siebie – i wtedy na horyzoncie pojawia się on. Ogromny, żółty, nie do przeoczenia. Schönbrunn. Podchodzę bliżej, a przy wejściu kamienne lwy wylegują się jakby nigdy nic, pilnując pałacowego dziedzińca. No to jestem.

Schönbrunn
Schönbrunn

Wiedeń w jeden dzień – godzina  9:00-11:00 

Schönbrunn
Schönbrunn

Kolejne dwie godziny spędzam w ogrodach pałacowych. Idę bez pośpiechu, trochę z ciekawości, trochę bez celu – po prostu chłonę to miejsce. Idealnie przycięte drzewa tworzą geometryczne alejki, między nimi ukryte rzeźby, rozwijające się kwiaty, gdzieś w tle fragment rzymskich ruin.

Mijam biegaczy, grupkę ludzi na jodze, matki z wózkami, starsze pary spacerujące w swoim rytmie. Przysiadałam na chwilę, żeby się zatrzymać – nie tylko fizycznie, ale też w głowie. Takie momenty w podróży lubię najbardziej.

Na koniec podchodzę jeszcze do Fontanny Neptuna i – tak, robię to – wrzucam monetę. Bo wiem, że chcę tu wrócić. A teraz czas ruszyć w stronę centrum.

Schönbrunn
Schönbrunn
Schönbrunn
Schönbrunn

Wiedeń w jeden dzień – godzina 12:00 Wiedeń w

Czas na szybki obiad – wpadają wegańskie smaki w Loving Hut, mojej ulubionej azjatyckiej miejscówce. Serio, jeśli nie znasz tego miejsca, nadrabiaj jak najszybciej. Wszystko roślinne, wszystko pyszne. Mają tu nawet wegańskie krewetki – brzmi nietypowo, ale smakuje zaskakująco dobrze.

Wiedeń w jeden dzień – godzina  13:00  

Wiedeń w jeden dzień
Flohmarkt w Wiedniu

Błądzę po bocznych uliczkach, bez konkretnego celu. I nagle – niespodzianka. Wychodzę na Flohmarkt, czyli targ staroci. Spędzam tu prawie godzinę, przeglądając porcelanowe filiżanki, zabawki z lat 80., pożółkłe czasopisma, stare książki i różne przedmioty codziennego użytku, które ktoś kiedyś miał w swoim domu.

Nie kupuję nic, ale totalnie przepadłam. Uwielbiam takie miejsca – trochę przypadek, trochę historia, trochę sentyment.

Wiedeń w jeden dzień
Flohmarkt w Wiedniu

 

Wiedeń w jeden dzień – godzina 14:00

Wiedeń w jeden dzień
Wiedeń w jeden dzień

Docieram do MuseumsQuartier – dzielnicy muzealnej, która mieści się na obrzeżach Starego Miasta, w dawnych cesarskich stajniach. Na 60 000 m² jest tu wszystko: sztuka w różnych wydaniach, kawiarnie, restauracje, sklepiki, ludzie przesiadujący na ławkach albo po prostu kręcący się bez celu, jak ja.

Architektura to miks – barokowe budynki spotykają się tu z nowoczesnymi bryłami i jakoś to wszystko razem działa. Oglądam, robię zdjęcia, kręcę się po dziedzińcu i… trochę żałuję, że nie mam czasu zajrzeć do któregoś z muzeów. Ale może to i dobrze – będzie pretekst, żeby wrócić.

Wiedeń w jeden dzień

Wiedeń w jeden dzień – godzina 14:30 Wiedeń w jeden dzień

Wiedeń w jeden dzień

Zaglądam jeszcze na chwilę na starówkę. Spaceruję po Grabenie, mijam Kolumnę Morową, rzucam okiem na Hofburg, podchodzę pod Katedrę św. Szczepana. Nie wchodzę nigdzie do środka – wiem, że i tak bym się nie nacieszyła. Zerkam na Michaelerplatz, zatrzymuję się na chwilę przy ruinach rzymskich i ruszam dalej.

Wiedeń w jeden dzień

Czas się kurczy, ale przynajmniej łapię klimat miasta – między barokowymi fasadami a tętniącymi życiem ulicami. Jeszcze kilka zdjęć, ostatni rzut oka na katedrę i lecę dalej.

Wiedeń w jeden dzień – godzina  15:30

Wiedeń w jeden dzień
Dom Hundertwassera

Z zatłoczonego centrum odbijam w stronę Domu Hundertwassera. Pamiętam go z poprzedniej wizyty – surrealistyczna, kolorowa bryła, która totalnie miesza w głowie. Teraz, po pobycie w Barcelonie, widzę w niej coś znajomego… i nie, to nie przypadek.

Wiedeń w jeden dzień

Hundertwasser inspirował się Gaudím – widać to w falujących liniach, braku symetrii i kolorowych, ceramicznych kaflach. Trochę jakby wiedeński odpowiednik Parku Güell, tylko w wersji mieszkalnej. Ba, w jednym ze sklepów z pamiątkami widzę nawet miniaturową jaszczurkę – dokładnie tę z Barcelony.

Wiedeń w jeden dzień

Patrzę na ten budynek raz jeszcze i myślę sobie, że niektóre miejsca naprawdę zostają w głowie na długo – nawet jeśli tylko patrzysz na nie z zewnątrz.

Wiedeń w jeden dzień – godzina 16:30

Wiedeń w jeden dzień
Prater 

Zaczyna kropić… Ale przecież nie odpuszczę sobie Prateru tylko dlatego, że pogoda się psuje. Park rozrywki jest prawie pusty – nie tak opuszczony jak Spreepark w Berlinie, ale zdecydowanie nie tętni życiem. Spaceruję między atrakcjami, trochę jak w filmie – w lekkiej mżawce, z kapturem na głowie. Zatrzymuję się przy Diabelskim Młynie – Riesenrad, jednej z najstarszych tego typu atrakcji w Europie. Wygląda imponująco, nawet w tej szarej, mokrej scenerii. Patrzę i coś mi świta. Skądś to znam. Po chwili przypominam sobie – W obliczu śmierci, Bond z Daltonem. Nie jestem fanką serii, ale skojarzenie mnie nie myli – scena była kręcona właśnie tutaj. Jeszcze przez moment przyglądam się wodnej kolejce i zastanawiam, kto przy takiej pogodzie ma ochotę na mokrą rozrywkę. Jest coraz chłodniej, a niebo robi się coraz ciemniejsze. Pora wracać.

4o

Ptrater
Prater

Wiedeń w jeden dzień – godzina 18:00

Uciekam na dworzec – a właściwie chowam się pod galerią handlową przy dworcu, bo zmęczenie po całym dniu daje o sobie znać. Szybka kawa, ostatni scroll zdjęć, przesiadka i za godzinę jestem w Bratysławie. Zapowiada się kolejny dzień pełen wrażeń – inny klimat, inne tempo, ale emocji raczej nie zabraknie.

Zainteresował Cię Wiedeń? Zajrzyj do wpisu: 10 faktów o najpopularniejszej atrakcji tego miasta – zaskoczy Cię więcej, niż się spodziewasz.

ponieważ, w związku z powyższym, po pierwsze, po drug

Related posts:

Rekomendowane artykuły